poniedziałek, 28 stycznia 2013

Co tygryski lubią najbardziej?

Chyba nie skłamię, jak napiszę, że dzieciaki uwielbiają malować...A już moje dziecko dostaje świra, jak widzi farbki do malowania. A no właśnie - kto powiedział, że dziecko musi grzecznie kreślić esy-floresy po kartce papieru? Hmmm, tak sobie myślę, że szkrab które siedzi sobie grzecznie nad kartką papieru i tworzy kolejne dzieła sztuki to prawdziwy skarb. Do takiej refleksji skłania mnie obserwowanie szkodnika, który co robi...oczywiście szkodzi i przyprawia matkę o zawał! Zostawienie Oliwii sam na sam z farbkami skutkuje palpitacjami serca i histerią w stylu "...boże jak ja ją domyję!?!?..." Z perspektywy czasu już wiem, że o niebo gorsze są flamastry z IKEI, farby to pikuś - natomiast mazaków nie idzie domyć...pomaga tylko godzinna kąpiel, a i tak schodzi dziadostwo tylko z rąk. Bo przeca dziecko buzi nie będzie trzymać godzinę pod wodą :-). Aczkolwiek Oliwia ma za sobą pierwsze próby nurkowania...

No ale dość tego ględzenia. Przejdźmy do niepodważalnych dowodów, które mówią, że szkodnikowi najlepiej idzie przysparzanie problemów biednej matce...

Akt 1
Hmm, malowanie po papierze jest nudne, ciekawe jak się maluje dłonie...oooo całkiem fajnie...



Akt 2
To może pomaluję sobie całe rączki? Mama chyba nie zauważy...


 Akt 3
Eeee, nie podoba mi się ten kolor, a poza tym mama zaraz pewnie będzie krzyczeć, więc trza się wytrzeć.


A co za kolor upodobała sobie Oliwia? A no stary poczciwy niebieski, który na chwilę obecną jest już bury ;-)


wtorek, 1 stycznia 2013

Mam 2 latka



30 grudnia 2010 roku o godzinie 23:30 przyszedł na świat nasz mały szkodnik. Ani się nie spostrzegliśmy a niemowlak o masie 3150 g i mierzący 51 cm, zamienił się w wiecznie brojącego brzdąca, wdrapującego się gdzie popadnie, o wysokim poczuciu własnej indywidualności ;-) Z racji okrągłej rocznicy matka postanowiła zrobić małe podsumowanie umiejętności, które dziecię nabyło w ostatnim czasie:

A więc:

- słownik poszerzył nam się o kilkanaście słówek, ale nadal z mową jesteśmy w lesie :D za to wszystko rozumie i swoje potrzeby też przekaże
- Oliwia wie co to jest logiczne myślenie: gdy chce sięgnąć po "coś", co rodzice położyli wysoko aby się do "tego" nie dostała, to co robi? A no taszczy swoje zielone krzesełko i stając na nim zabiera co chce. Położenie nie ma znaczenia - krzesło zataszczy wszędzie, ewentualnie znajdzie sobie coś innego, na czym można by stanąć :-)
- wchodzenie i schodzenie po schodach to już standardzik...
- gdy nie chce oglądać rodziców, Oliwia po prostu wyrzuca ich z pokoju, wyraźnie przy tym gestykulując
- powoli uczy się sama rozbierać
- sama wybiera sobie elementy garderoby, w które ma się ubrać - gustem przy tym nie grzeszy...jeszcze :D
- Oliwia maluje farbkami niczym Picasso, a nawet lepiej :-)
- naśladuje ruchy np. dzieci które tańczą kaczuszki w teledysku, rewelacyjnie tańczy...szkodnik jeden
- całkiem sprawnie idzie jej malowanie paznokci mamie :D
- wie do czego służy szminka i potrafi się nią pomalować
- lubi dzieci i zabawę z nimi
- zaczyna odróżniać kolory
- potrafi zdmuchnąć świeczkę - co apropo jest przydatną umiejętnością n urodzinach :-)
- psuje nerwy rodzicom, w idealny wręcz sposób ;-)
- lubi pomagać w sprzątaniu, wyciera kurze, podaje co tam potrzeba rodzicom
- umie sobie załączyć od nowa bajkę na laptopie :D
- sama myje ząbki i nieźle jej to idzie
- lata na miotle - tak, tak, dobrze przeczytaliście ;-)
- uwielbia robić ciapu ciapu - czyli chlapać się w wodzie 
- umie narysować na twarzy oczka, nosek, buzię, uszka i włoski
- puszcza sama bańki
- sama potrafi umyć sobie rączki i wytrzeć je ręcznikiem
- i wiele innych rzeczy też potrafi- a co! :-)

Drugie urodziny Oliwia świętowała na współę z tatą, który to kończył parę dni później okrągłe 30 lat :-). Rodzina tego roku dopisała, co było miłą odmianą po roku ubiegłym, w związku z czym całkiem przyjemnie udało nam się świętować. Oliwia nie zawiodła i po jakichś 2 godzinach, kiedy to pierwsi goście nas opuścili rozpoczęła chyba godzinny występ pt. "Histeria". Chrzestny szkodnika po 30 minutach miał już dosyć i chciał się ewakuować :D a wujek Tomek, czyli druga połówka cioci Nany, z przerażeniem patrzył na to co się działo i chyba odechciało mu się posiadania własnych dzieci :D Nie ma się co dziwić bo Oliwia wytrwale koncertowała i tak naprawdę to zakończyła występ jak tylko ostatni goście opuścili nasze skromne progi ;-) 

I wydawałoby się, że już nic gorszego nie może nas spotkać, a tu Oliwia w szale zabaw poślizgnęła się i upadła......łamiąc sobie przy tym kawałek lewej górnej jedynki! i to całkiem spory! matka wpadła w histerię i nie można jej było uspokoić, a dziecię to nawet nie wiedziało co się dzieje...Jak rodzicielka szaleńczo zakochana w uśmiechu swojego dziecka, nie mogłam przyjąć do wiadomości tego co się stało. Dzięki bogu tato jakoś przeżył histerię małżonki i nie wyrzucił jej przez okno :D Po jakimś czasie przyzwyczaiłam się do mojego małego wampirka i już nie świruje. Ale co przeżyłam to moje...

Tak więc kolejne urodziny Oliwii, na trwałe zapadną mi w pamięci, i to nie tylko przez wzgląd na to, że 2 lata temu narodziło się to małe/wielkie szczęście/nieszczęście ;-)