05.03.2013
Piękna słoneczna pogoda za oknem skusiła rodziców do opuszczeniach czterech ścian. Chwyciwszy wózek dla lalki pod pachę, matka dzielnie pomaszerowała w stronę placu dla zabaw, gdzie dziecię bawić się chciało, nawiązywać nowe znajomości, i na huśtawce się huśtać - i to długo, a jakże...
06.03.2013
Czarne chmury zbierają się nad biedną głową rodzicielki. O zgrozo dziecię ma katar! Paskudna noc za nami...
07.03.2013
Katar zaatakował na całego. Mamy gorączkę. Matka z wielkim poświęceniem postanowiła zostać w domu. Dziecko się męczy...rodzicielka rwie włosy z głowy...Paskudna noc za nami.
08.03.2013
Babcia w roli opiekunki przytaszczyła się do wnuczki. Godz. 10 - telefon - Oliwia kaszle! Rozpacz matki przybiera na sile. Ciężki powrót z pracy do małej zarazy. Zaraza pociąga nosem i kaszle. Rozpacz sięga apogeum, a przynajmniej tak się matce wydaje...Godz. 19 - najwyższy czas odwiedzić Panią w białym kitlu - jazda na dyżur! Antybiotyk i syrop wrócił w pakiecie z dzieckiem. Osłuchowo czysto! Matka świruje tylko trochę.
09.03.2013
Zaraza pociąga nosem, ale nie da sobie kataru odciągnąć - trzeba przekupić jajem...Kaszel nadal w pakiecie. Noc spokojna.
10.03.2013
Kaszel atakuje ze zdwojoną siłą - gruźlik by się nie powstydził. Nadal trza przekupywać zarazę, by dała sobie odciągnąć katar. Matka świruje, ale tylko trochę. Ciężkie zasypianie, bo kaszel męczy...
11.03.2013
Jest i gorączka! Znowu. Zaraz wypluwa sobie płuca. Rozpacz matki sięgnęła dna. Ojciec leci do przychodni zapisać dziecko do lekarza. Mamy zapalenie oskrzeli. Ściana. Nie zrobimy inhalacji w domu bo nebulizator padł. Ściana. Trzeba zostać z dzieckiem w domu - ktoś musi, więc padło na matkę. Ściana.
12.03.2013
Po JEDNYM dniu sam na sam z zarazą, matka ma ochotę uciec z domu... Ale kto wtedy zrobi śniadanko, poda antybiotyk, syropek, zaaplikuje sól morską do noska, odciągnie katarek, posmaruje nosek maścią majerankową, natrze plecki maścią rozgrzewającą...itd. itp. Mały smark nie chciał dziś drzemać i cały dzień latał za matką. Matka ma dosyć i chce do pracyyyy...A dzisiaj jeszcze wymiot się zdarzył. Na szczęście tylko jeden.
A tak w ogóle, to bardzo mądry ktoś wymyślił powiedzenie "Nie wywołuj wilka z lasu". Okrutny los zadrwił z matki paskudnie - na własne życzenie, nawiasem mówiąc...Koniec z chwaleniem!